środa, 30 lipca 2014

pierogi z jagodami

ulepione przez Mamę (bo nikt nie zrobi lepszych). napakowane latem, zakończone idealną falbaną z bladego ciasta. pierogi z jagodami. wakacyjny klasyk. codziennie przechodząc obok baru mlecznego słyszę to hasło krzyczane przez panią w białym fartuchu i uśmiecham się wtedy pod nosem "pierogi z jagodami raz"... ja mam swoje w domu, razy kilka.

czwartek, 24 lipca 2014

kwiaty cukinii i tarta z kozim serem

cukinia z pola. okrągła, kanciasta, żółta, zielona, każda pyszna. i jeszcze kilka kwiatów nazrywanych o poranku. wszystko zapieczone na kruchym cieście. wytrawne tarty (i tarty w ogóle) nigdy nie wcześniej nie pojawiały się tak często w moim piekarniku, ale odkąd odkryłam jakie to proste, smaczne i efektowne - ekspansja tart trwa!

wtorek, 22 lipca 2014

błogość, porzeczki, piknik i Poświatowska


takie lato lubię. czytam o Poświatowskiej w podmiejskim pociągu, w samochodzie w drodze do domu, czytam przed snem zmęczona padając na kwiecista poduchę. a wcześniej jeszcze piekę ciasto. po brzegi wypełnione latem, tęsknotą i miłością (bo ta czerwień taka krwista). kwaśne to ciasto jak diabli (zanim spadnie na nie garstka cukru pudru), ale przez to takie pyszne. z kulką śmietankowych lodów mogłabym jadać codziennie na śniadanie prawie bez wyrzutów sumienia. mogłabym też codziennie zabierać je na pikniki przy plaży, z ludźmi, którzy się dużo uśmiechają.

sobota, 19 lipca 2014

najlepsza pizza w mieście!

z salami, mascarpone i świeżą rukolą. z mozzarella i pomidorkami. i kawa - mistrzostwo świata. lubię to miejsce nieprzyzwoicie mocno.

środa, 16 lipca 2014

burgery jaglano marchewkowe

teraz niemal każdy lokal musi mieć w swoim menu burgera, taka moda. nie wiem czy każdy bloger też musi mieć, ale jaglane burgery w wersji piknikowej, składane naprędce na trawie w środku miasta, są pyszne. słodka marchewka, słona feta, pietruszka, obowiązkowa sałata i świeży ogórek. i ostry sos żeby było bardziej wyraziście.

poniedziałek, 14 lipca 2014

poniedziałek w błękicie

poniedziałek jak poniedziałek, pracy za dużo, ludzie wokół rozdrażnieni, bo przecież weekend skończył się za szybko, poranek ciepły, ale pochmurny. i ona - królowa granola, gęsty jogurt i owocowy mus. i jak wisienka na torcie - ona - słodka truskawka. pierwszy raz jadłam granolę na mieście, nadmorską, bo gdyńską, w błękitach i słońcu. pyszne było, wrócę.

wtorek, 8 lipca 2014

ugotujmy sobie.. sernik z truskawkami

truskawki już coraz marniejsze. ostatnie sztuki przyniesione z ulubionego zieleniaka po drugiej stronie ulicy.. chociaż nie wszystkie słodkie i ładne, to cieszą i uciszają na chwile obawy, że "znów przyjdzie mi czekać na nie cały długi rok". i choć te ostatki bardziej nadają się do dżemu niż ciasta, to trudno odmówić sobie przyjemności przygotowania i zjedzenia go. a jeśli z listy ulubionych usunąć pieczony sernik Mamy z brzoskwiniami i kruszonka - to ten jest najlepszym sernikiem na zimno na świecie. nie chcę wiedzieć ile ma kalorii i czy przypadkiem nie za dużo, ale smakuje jak słodkie kremowe mascarpone, z kwaskowatymi truskawkami, nie ma lepszego.

poniedziałek, 7 lipca 2014

przyjemne i przyjemne

wpadłam w wir niedoskonałych telefonicznych obrazków. przyjemności często nie mają u boku aparatu, ale mają komórkę, która te chwile złapie. ostatnie miesiące do lubienia, kolorowe.
od lewej do prawej: leniwy poniedziałek z psiołapką / mój pierwszy opener i wymarzony nocny koncert Lykke Li / Ani zapach truskawek / niedzielny kawowy Sopot / agrest, kwaśne porzeczki, kruche ciasto i gwiazdki / wege burger na mieście / enjoy the little things / nietoperek jeszcze taka mała/ piknik w środku miasta

środa, 2 lipca 2014

czupryna ananasa i koktajl słodki jak zawsze

tak mi to lato zakręciło w głowie. te zwyczajne codzienne gadki o truskawkach, morelach, czereśniach, jagodach i innych dobrociach jakoś wcale mnie nie nudzą. bo każda część dnia mogłaby być owocowa. napakowany witaminami smoothie, pierogi z truskawkami, kruche ciasto pełne kwaśnych porzeczek i agrestu, codzienne musli albo owsianka z garstką owoców.