mam taką listę kulinarnych miejsc, które chciałabym odwiedzić i która stale się zapełnia. na samej górze zapisałam gdański Dancing Anchor, zawsze jednak brakowało mi okazji na trójmiejską wycieczkę i obiad w tym pięknym wnętrzu - bo to właśnie ono przyciągnęło mnie najbardziej. z ciekawością wypatruję nowych zdjęć na profilu restauracji i nowych pięknych kawałków i dań. okazja znalazła się jednak sama - festiwal Restaurant Week. słoneczne niedzielne popołudnie to zawsze dobry moment na spotkanie przy stole i tak też zrobiliśmy. czy było warto? bardzo. czy jeszcze kiedyś tam wrócimy? o tym na końcu.
Dancing Anchor znajduje się w gdańskim hotelu PURO, który sam w sobie jest wyjątkowo pięknie zaaranżowany. chwilami zastanawiam się czy mieszkanie w Trójmieście dyskwalifikuje mnie z wynajęcia hotelowego pokoju chociaż na jedną dobę, bo w takim pięknym wnętrzu chętnie przyłożyłabym głowę do poduszki :)) wracając jednak do restauracji - jest bardzo przestronna i klimatyczna, pełna świateł, obrazów, pięknych krzeseł, zasłon, z otwartą kuchnią. raj dla estety, który lubi spędzać czas w designerskich, przemyślanych wnętrzach. ale to co najważniejsze - jedzenie.
na przystawkę spróbowaliśmy sałatę z awokado, prażonymi orzechami, szpinakiem, granatem i jajkiem przepiórczym - była przepyszna. lekko podpieczone awokado, odpowiednia ilość sosu, dużo chrupiących orzechów i idealnie ugotowane na miękko jajko. ta prostota zdecydowanie się obroniła. w menu drugim ramen z kurczakiem, algami, jajkiem i makaronem, przyjemnie rozgrzewający, lekko ostry, to jedna z lepszych zup jakich ostatnio spróbowałam, a porcja w jakiej została zaserwowana z pewnością mogłaby zastąpić danie główne.
na wspomniane danie główne jesiotr z selerowym puree, warzywa korzeniowe i masło kaparowe, w drugim menu policzki wieprzowe z kaszą bulgur, warzywa i sos wiśniowy. i tutaj nie będę się rozpisywać, bo oba dania były po prostu perfekcyjne.
na deser fondat z ciemnej czekolady z sosem waniliowym i fondat z białej czekolady z sosem porzeczkowym. oba smaczne, choć biały przypominał bardziej babeczkę z czekoladowym kremem w środku, a ciemny opadł - smaku mu to na szczęście nie odjęło, był płynny i zdecydowanie lepszy od białego. to był smaczny deser, ale nie taki, o którym marzy się przy niedzielnej kawie.
Dancing Anchor znajduje się w gdańskim hotelu PURO, który sam w sobie jest wyjątkowo pięknie zaaranżowany. chwilami zastanawiam się czy mieszkanie w Trójmieście dyskwalifikuje mnie z wynajęcia hotelowego pokoju chociaż na jedną dobę, bo w takim pięknym wnętrzu chętnie przyłożyłabym głowę do poduszki :)) wracając jednak do restauracji - jest bardzo przestronna i klimatyczna, pełna świateł, obrazów, pięknych krzeseł, zasłon, z otwartą kuchnią. raj dla estety, który lubi spędzać czas w designerskich, przemyślanych wnętrzach. ale to co najważniejsze - jedzenie.
na przystawkę spróbowaliśmy sałatę z awokado, prażonymi orzechami, szpinakiem, granatem i jajkiem przepiórczym - była przepyszna. lekko podpieczone awokado, odpowiednia ilość sosu, dużo chrupiących orzechów i idealnie ugotowane na miękko jajko. ta prostota zdecydowanie się obroniła. w menu drugim ramen z kurczakiem, algami, jajkiem i makaronem, przyjemnie rozgrzewający, lekko ostry, to jedna z lepszych zup jakich ostatnio spróbowałam, a porcja w jakiej została zaserwowana z pewnością mogłaby zastąpić danie główne.
na wspomniane danie główne jesiotr z selerowym puree, warzywa korzeniowe i masło kaparowe, w drugim menu policzki wieprzowe z kaszą bulgur, warzywa i sos wiśniowy. i tutaj nie będę się rozpisywać, bo oba dania były po prostu perfekcyjne.
na deser fondat z ciemnej czekolady z sosem waniliowym i fondat z białej czekolady z sosem porzeczkowym. oba smaczne, choć biały przypominał bardziej babeczkę z czekoladowym kremem w środku, a ciemny opadł - smaku mu to na szczęście nie odjęło, był płynny i zdecydowanie lepszy od białego. to był smaczny deser, ale nie taki, o którym marzy się przy niedzielnej kawie.