maj jest wyjątkowy pod wieloma względami. w zeszłym roku ja z anginą leczoną od miesiąca, na kolejnym antybiotyku, martwiłam się jak dam radę bawić się na własnym weselu i czy po miesiącu zwolnienia i leżenia w łóżku aby na pewno dam radę nie zemdleć przed ołtarzem. oczywiście wszystko było tak jak wymarzone scenariusze przewidywały i obyło się bez omdleń i innych małych dramatów. w tym roku, w pierwszą rocznicę naszego ślubu, znów mogliśmy świętować - pierwszy ważny dzień naszego syna. chcieliśmy aby było prosto, tak jak rok temu. były więc piwonie, jasny tort z malinami i maleńkie buciki naszego małego człowieka. było też majowe słońce. nie mogłam sobie tego lepiej wymarzyć. imię dostał po swoim pradziadku, miodowa świeca to nawiązanie do dziadka pszczelarza, a datę wybraliśmy my. rok temu na ślub, a wczoraj na chrzest. ten 13 maja to będzie chyba jeden z moich ulubionych dni.