no ma w sobie ten Kraków coś takiego co przyciąga, czaruje, zatrzymuje na dłużej, sprawia że ma się ochotę wracać bez końca. nie wiem czy to urok magicznego Kazimierza, stare kamienice, między nimi tramwaje, podróże na nieznane końce miasta, najlepsze lody szafranowe w Tiffany i kawa w Zenicie na Miodowej. no i precle, które koniecznie trzeba zjeść na leniwe miejskie śniadanie w drodze. już kombinuję kiedy by znów tam wrócić i pójść na kawę z moją ulubioną Asią od książek (i żeby tym razem już czasu nie było za mało!).