poniedziałek, 20 lutego 2012

różowe czapki z kremu


słucham ładnych piosenek, które otulają zmęczone powieki, dłonie i myśli. ktoś zabiera mnie na spacer (chwilami to przyjemny slalom między kałużami) i do galerii starych zabawek. ktoś daje mi rogalika z marmoladą albo ja daję komuś najsłodszą babeczkę z fioletowym kremem. snuję się między uśmiechem a niezdecydowaniem i mogę to nawet polubić.

wtorek, 14 lutego 2012

czekolada. i co można (nie tylko) 14 lutego?

można się rozkochać.. w zapachu kawy o 7 nad ranem, czerwonej szmince, dźwięku łamanej czekolady i jej rozkosznej słodkości rozpływającej się na języku, w wieczornych powrotach do domu, gdy pod stopami skrzy się śnieg, w gorącym talerzu zupy pomidorowej, w pustych salach kinowych, w muzyce, którą słyszy się dwa razy bardziej będąc smutnym, w tęczy widzianej za szybą pociągu. można być szczęśliwym, mieć buzię brudną od soku z malin, spać o kilka godzin za krótko by zobaczyć jak budzi się słońce. można za kimś tęsknić, trzymać za ręce i chować szczęście do czerwonych pudełek.

poniedziałek, 6 lutego 2012

maliny w kisielu, rodzynki w ciastku

czasem bywam spragniona słów w mojej skrzynce. brakuje mi rozkosznie pogubionych liter, splątanych nitkami z czerwonej szpulki. tych chwil oczekiwania, uśmiechów pod nosem. ale wiem też, że nie można za nimi tęsknić za mocno, bardziej wolę tęsknić za radosnym wyrazem twarzy i brzmieniem głosu, za przyjemnymi gestami, dołeczkami w policzkach. wolę herbatę kubek w kubek albo ciastko schrupane między jednym słowem, a trzecim uśmiechem.

piątek, 3 lutego 2012

a co jeśli ktoś nie lubi owsianki?

..wtedy koniecznie musi spróbować puchatych placków. na pociechę w chorowaniu, gdy zrobi je Mama. albo na drugie śniadanie, gdy leniwie krzątam się po domu, dosypuję, mieszam, smażę, tuż przed wyjściem do pracy. kiedy obieram pomarańcze, wtedy dzień pachnie mrozem i słodkim sokiem oblepiającym palce. kawałki banana, miód, garstka płatków owsianych. są pyszne i już.