jesteśmy gotowi na grudzień. na mróz i śnieg. mamy dużo miłości upchanej w każdej kieszeni, cynamon i światełka wyciągnięte z dna szuflady. a mały chłopiec pomagał mi wczoraj zapakować nasz pierwszy adwentowy kalendarz, najpiękniejszy.
napisać, że rozczulają mnie te małe łapki, z tymi dołeczkami.. to mało. i że nigdy tak mocno nie czekałam na grudzień. no może wtedy, kiedy sama byłam dzieckiem. bycie mamą uczy pokory, wymaga kilogramów cierpliwości, ale daje te małe momenty, te piękne, spokojne, opatrzone światełkami, szarym papierem i uśmiechem małego człowieka. nasz kalendarz już czeka na półce na pierwszy grudniowy piątek. to chyba będzie jeden z moich ulubionych wspólnych miesięcy.