lepkiego miodu, słodkich malin, cytrynowych sorbetów latem i gorącej czekolady z nieprzyzwoicie dużą ilością kalorii i piankami marshmallow zimą. ładnych obrazków, jak najmniej dni twórczej bezsilności, inspirujących ludzi na każdym etapie kolejnej rocznej podróży. leśnych spacerów, morskich opowieści. tego chciałabym życzyć samej sobie na magiczną dziewiątkę z okazji 8 blogowych urodzin.
moje blogowe historie zaczęły się 13 lat temu, gdy w 2004 roku postawiłam swoje pierwsze kropki. bardzo dziewczyńskie i nastoletnie, teraz wywołujące nieśmiałe uśmiechy zażenowania, że tak beztrosko, tak ciepło i prosto. a te tutaj - w 2009, z niesłychanie nieudolnymi próbami kulinarnych zdjęć i całą masą najprostszych receptur.
w tym ostatnim roku pewnych rzeczy nie mogłabym wymarzyć sobie lepiej. chociaż momentów smutnych i pełnych strachu było prawie tyle samo co tych radosnych. i nadziwić się nie mogę jak codzienność potrafi stworzyć życiową równowagę. całe szczęście, że pamiętać chce się tylko te dobre rzeczy i tych ludzi, którzy podarowali mi dekagramy inspiracji i radości. 2016 to dwie przeprowadzki, jeden ślub, wymarzony drugi raz w życiu w górach, jedna operacja i całe morze miłości. siedząc tak z kubkiem herbaty z miodem i pigwą nie mogę wiedzieć co przyniesie kolejne 365 dni, ale chcę wierzyć, że ta dziewiątka to będzie całkiem szczęśliwa cyfra.