na plaży się dużo marzy. można też trochę czytać - na przykład tą samą książkę setny raz, bo ulubiona. zapisywać w pamięci fragmenty. też można. 'senne miasteczko i różowa sukienka. to wszystko. moje życie byłoby jak kradziona ukradkiem czekolada'. można marznąć w dzień i nocą, by po powrocie do domu przed 3 wysypywać piasek z każdej kieszeni i z butów. a gdy się mruży oczy patrząc na wrześniowe wczesnojesienne słońce - to to jest szczęśliwość. gdy się nocą gapi w fontannę i ma się Przyjaciół obok i niezliczoną ilość słów - to to jest jeszcze więcej szczęśliwości. tęskniłam.
drożdżówka. lubię jej zapach, gdy się piecze i później, gdy kusi z kuchennego blatu. cała wielka blacha upieczona przez mamę. można skubać kawałek snując plany i pisząc listę rzeczy do zrobienia, do zabrania, do pamiętania.
najprostsza drożdżówka
6 łyżek oleju, 60-70dkg mąki, 3 jajka, 6 łyżek cukru, 1 cukier waniliowy, 8dkg drożdży, 1 szklanka mleka, szczypta soli, ewentualnie kruszonka z masła, cukru i odrobiny mąki
w dużej misce wymieszać jajka z cukrem i cukrem waniliowy, odrobiną soli, ciepłym mlekiem oraz świeżymi drożdżami. następnie dodać olej oraz mąkę, wymieszać dobrze (dłońmi lub drewnianą łyżką). ciasto włożyć do foremki 25x36. (można posypać kruszonką lub grubym cukrem). odstawić do wyrośnięcia na 30 minut. piec 45 minut w 180st. /inspiracja: tu
ciepło - zimno
Prosto i szybko :)
OdpowiedzUsuńUroczo, wiesz? Od skarpetek, prostego Asiej i tego piasku, który to zawsze dostaje się do ubrań.
OdpowiedzUsuńDo drożdżówki i uśmiechu, o którym nie trzeba pisać.
Ale błyskawiczna! ;)
OdpowiedzUsuńahhh <3 książka nad morzem... przyznasz się jaka to jest 'ta ulubiona'?:)
OdpowiedzUsuńA ja bym zjadła go z malinowym kremem:)
OdpowiedzUsuńtaka prosta drożdżóweczka :) ale fajna :) zimno mi tu w gdańsku. ciepłe skarpety już wyciągnęłam
OdpowiedzUsuńPrzepiękne wakacyjne zdjęcia i ehh... czuję zapach tej drożdżówki i już bym ją zjadła.. albo najlepiej 10 na raz:) Pozdrawiam ciepło!
OdpowiedzUsuńwhiness, nie trzeba o nim pisać, masz rację - po prostu jest
OdpowiedzUsuńRudzielec, jedna z ulubionych: jasne błękitne okna
Dusia, w sopocie też chłód, ale nie ubieram jeszcze ciepłej kurtki
Drożdżowe to jeno z moich najbardziej ulubionych ciast.
OdpowiedzUsuńŚwietne te zdjęcie skarpet w okularach ;P.
Świetny przepis i urocze skarpetuszki :)
OdpowiedzUsuńBo od września zaczyna się prawdziwy sezon na ciasto drożdżowe, lekko słodkie kakao i bieganie po domu w skarpetach zamiast boso. Zaczyna się częstsze przytulanie kota i dłuższe kąpiele. Taka jesień się zaczyna :)
OdpowiedzUsuńPyszności :)
OdpowiedzUsuńDominika, i taką ją lubię
OdpowiedzUsuńTy wiesz jak zachwyciłaś pomysłem na zdjęcia:)
OdpowiedzUsuńŚwietnie:)
Szczęście składa się z małych radości...
OdpowiedzUsuńteż lubię tak sobie marzyć na plaży
OdpowiedzUsuńdrozdzowka, cieple skarpety i kakao- na mrozne dni ;)
OdpowiedzUsuńZawsze zazdroszczę Ci tego piasku...a i dziś drożdżówek Ci zazdroszczę :)
OdpowiedzUsuńto prawda, uroczo, drożdżówka, skarpeteczki, piasek; ja dzisiaj też nad morzem, pogoda sztormowa, cudnie!
OdpowiedzUsuńpyszna drozdzowka; idealna na zblizajace sie jesienne popoludnia .. :) do tego kubek kakao albo goracego mleka!
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuńPiasek musiałam kiedyś pokochać, odległość od domu rodzinnego...zaakceptować..
Pozdrawiam:)
szczęśliwość.. tak ciężko o nią.
OdpowiedzUsuńściskam ciepło! :)
Pięknie tu... I tak smakowicie! Te przepisy i te fotografie mają jakiś taki magiczny klimat. Chyba jutro upiekę drożdżówkę :)
OdpowiedzUsuńTak, drożdżówka bardzo pasuje do tego wpisu :)
OdpowiedzUsuńja ostatnio mam taka ochotę na drożdżówke ,pycha !
OdpowiedzUsuńKocham ciepłą, pachnącą drożdżówkę. Ja nigdy nie mogę wytrzymać, jak się studzi i pierwszy kawałek koniecznie jem gorący,parzący dłonie i usta:).
OdpowiedzUsuńPięknie piszesz Kochana i zdjęcia śliczne.
Ściskam:*
No i już wiem co dziś upiekę :)
OdpowiedzUsuńAsiu, sprawdziłaś czy Bałtyk zimny? ;)
Mam sentyment do drożdżowych ciast. Kojarzą mi się z dzieciństwem, niestety obecnie nie mogę jeść drożdży;(
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Majanko, mogę przybić piątkę, jeśli pierwszy kawałeczek drożdżówki to koniecznie ciepła i parząca palce :-)))
OdpowiedzUsuńika, no pewnie! zimny, ale nie za mocno. 3 dni pod rząd udało się jeszcze iść boso brzegiem
dziękujemy za odwiedziny :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy
Witaj
OdpowiedzUsuńMoja nominacja :)
http://www.mojemarzenie-zuzia.blogspot.com/2012/09/versatile-blogger.html
Pozdrawiam :)
uwielbiam taką drożdżówkę... ciepłą, z masłem i dżemem truskawkowym mmm...
OdpowiedzUsuńageczka, dziękuję!
OdpowiedzUsuńznakomita:)
OdpowiedzUsuńpiasek w butach oznaczający szczęście, chciałabym tak. patrząc na tę drożdżówkę zachciało mi się takiej, ale cytrynowej ;).
OdpowiedzUsuńUwielbiam drożdżowe w każdej postaci! Twoje wygląda przesmakowicie:-).
OdpowiedzUsuńSkąd Ty masz w sobie tyle optymizmu, co?
OdpowiedzUsuńzazdroszczę plaży. BARDZO!
OdpowiedzUsuńa drożdżówka pycha :)
katarzynka, sama nie wiem. czasem jest, a czasem znika na dłużej. lubię, gdy jest.
OdpowiedzUsuńAsiejko kochana, ostatnie zdjęcie - takie klimatyczne, mocno mocno!
OdpowiedzUsuńTeż kocham zapach drożdżówki, a kto nie? :)
Tej plaży tam nad wielką wodą zazdroszczę blogerom z nad morza. Pocieszę się więc drożdżówką:)
OdpowiedzUsuńtyle razy byłam w gdańsku i tyle razy nie po drodze mi nad morze. czas to zmienić ;)
OdpowiedzUsuń+ zachciało mi się dobrej książki.
drożdżówka dobra na wszystko, zwłaszcza taka ciepła i do tego herbata :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam, na plaży tym bardziej :)
OdpowiedzUsuńNa plaży fajnie jest, ale gdy jest ciepło ;)
OdpowiedzUsuńuwielbiam, prosto a tak przepysznie :)
OdpowiedzUsuńdobrze, ze nie piasek w drozdzowce. :)
OdpowiedzUsuńlubię te Twoje 'notkowe' prezenty i garść dobrych słów. szczęśliwość to dla mnie dzisiaj zbieranie kasztanów, chowanie ich po kieszeniach i zmarznięte spacery. a bure nastroje burzymy nie tylko moimi muffinami, ale też Twoją drożdżówką :)
OdpowiedzUsuńściskam!
Najbardziej zazdroszczę piasku w butach:)
OdpowiedzUsuńKlasyka smaku, prostota wykonania - to uwielbiam najbardziej. Dużo bym dała by choć na chwile pójść na spacer brzegiem morza...
OdpowiedzUsuńJulia, jest tak słodki i przyjemny, że chyba każdy go lubi, prawda?
OdpowiedzUsuńAnia, mam już pierwszego kasztana w kieszeni. gdy uzbieramy ich jeszcze trochę - zrobimy kasztanowe ludki i ustawimy na parapecie.
Twój post wniósł odrobinę ciepła i zapachu w ten zimny jesienny poranek. Siedząc z kubkiem ciepłej herbaty z malinami czuję zapach świeżej drożdżówki... tę z kruszonką lubię najbardziej :) Dziękuję i ciepło pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńNa pewno tu będę zaglądać :)
Uwielbiam takie ciasta drożdżowe :-)
OdpowiedzUsuńSłodki smak czekolady, dziękuję Ci za tyle ciepła o poranku.
OdpowiedzUsuńasieja, wspólne pieczenie to podwójna przyjemność, zdecydowanie! :)
OdpowiedzUsuńNieprawdopodobnie klimatycznie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Uwielbiam takie drożdżówki :)
OdpowiedzUsuńBrzmi pysznie :)
OdpowiedzUsuńCoraz częściej u Ciebie bywam... Wchodzi w nawyk. :-)
OdpowiedzUsuńładnie skondensowane myśli. niczym mleko. a "jasne błękitne..." to smutne przecież. bardzo.
OdpowiedzUsuńLubię to! Takie przepisy, piasem w butach i uśmiech...
OdpowiedzUsuńProste zawsze jest dobre :)
OdpowiedzUsuńasieja,
OdpowiedzUsuńa cóż to za ulubiona książka?
Uwielbiam twoje posty! :*
Uwielbiam smak drożdżówki, odrywanie kruszonki i zjadanie kawałek po kawałku. I myślę, że nadal jestem małą dziewczynką a czas się zatrzymał :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPyysza:D
OdpowiedzUsuńdrozdzowe ciasto i kubek mleka... to mi z pewnoscia wystarczy:)
OdpowiedzUsuńświetny przepis
OdpowiedzUsuńzazdroszczę tego piasku, posiedziałabym na plaży. a w sumie jesienią ani zima nie byłam nigdy.
OdpowiedzUsuńto ulubione ciasto mojego męża:) dawno u nas nie gościło, na jesień jednak swietny pomysł!
OdpowiedzUsuńżycie & podróże
gotowanie
drożdżówka i piasek w butach mmm :)
OdpowiedzUsuńMagda, wirtualne wspólne pieczenie jeszcze mi się nie przytrafiło, ale to, gdy w prawdziwej kuchni jest więcej niż jedna para dłoni - zdecydowanie przyjemne!
OdpowiedzUsuńJustka, to cieszy!
Anonimowy, dziękuje. jak masz na imię? (: książka ciągle inna.. 'jasne błękitne okna' zdecydowanie na liście ulubionych
Takie proste drożdżówki są najlepsze. Nawet jeśli jesz ją daleko od domu to robi Ci się na sercu jakoś cieplej :)
OdpowiedzUsuńPrzytulnie u Ciebie, cieplutko, brakuje tylko koca aby się owinąć i zajadać tą pyszną drożdżówę.
OdpowiedzUsuńEch, jak brakuje mi przyjaciół...
Asiu, bardzo lubie Twoje opowiesci i twoje przepisy. Nie wiem dlaczego, ale zawsze, kiedy do Ciebie przed oczyma mam Sophie Dahl. To chyba ten sam klimat, romantyczny, z czymś pysznym i pachnącym w tle :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Małgosiu, dziękuję za najmilsze.
OdpowiedzUsuńzawsze chciałam mieszkać albo w górach albo własnie nad morzem. zapisywać w moim przenośnych mózgowym aparacie chwile, te niezapomniane chwile, których nie uchwyci nawet ten najdroższy z aparatów. poczuć to, czego w dzieciństwie nie poczułam, a zawsze chciałam. ot tak, teraz realizuję moje marzenia. jeszcze tylko w przyszłości wybudować dom, a będzie to problemem, bo w którym zakątku świata? :)
OdpowiedzUsuńlubię drożdżówki!
pozdrawiam ciepło! :3
Hey.
OdpowiedzUsuńSuper blog i świetny post.
Podoba mi się !
Na pewno będę wpadać ! :)
Zapraszam do mnie:
flushberry.blogspot.com
Spodoba się - zaobserwuj !
Komentarze mile wdziane :):)
Great post,I really like your article
OdpowiedzUsuńtwoje opowieści przypomniały mi wrześniowy tydzień nad morzem:) a drożdżówka pięknie pachnie, zgadzam się:D
OdpowiedzUsuńmniam:)
OdpowiedzUsuńdzisiaj mam ochotę jak za dawnych czasów poskubać najlepszą pod słońcem kruszonkę, zrobić sobie kubek kakao i uciec w świat wyobraźni.
OdpowiedzUsuńściskam ciepło!
Uwielbiam drożdżowe ciasta, zwłaszcza takie proste bez udziwnień, to smak mojego dzieciństwa ...
OdpowiedzUsuńI skarpetki w serduszka - śliczne :) Pozdrowienia ciepłe, Asiejko!
OdpowiedzUsuńŚwietny blog! Obserwuję! :)
OdpowiedzUsuńZdjęcia genialne, styl pisania świetny! Drożdżówka na pewno przepyszna!
Pozdrawiam i zapraszam w wolnej chwili do mnie :)
Hmm drozdzowe :) Domowe i takie cieple :)
OdpowiedzUsuńjak ja uwielbiam klimat Twoich wpisów! :)
OdpowiedzUsuńSpojrzałam na zdjęcia i nabralam ochoty na sok marchwiowy :) Jutro przed zajeciami na uczelni wpadnę do sklepu po butelkę czegoś zdrowego :)
OdpowiedzUsuńJak zawsze pieknie i inspirująco :)
OdpowiedzUsuńAle kusisz tym morzem... tą książką...tym ciastem drożdżowym... Taki relaks by się przydał... Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń