na dnie kubka fusy po kawie pachnącej pomarańczami. promyki słońca, które wyganiają sen z powiek. leżenie na moście i rowerowa przejażdżka wzdłuż rzeki. spacery po dwóch ulubionych miastach, liczenie sekund pomiędzy błyskami na niebie, a burzą. wieczór pod parasolem. późne powroty do domu i zbyt duża porcja obojętności. a może już trzeba spokojniej, trzeba się mniej spieszyć i mniej martwić, zjeść ciastko maczając je w kawie.
kokosowe ciasteczka na pociechę
ciasto maślane: 2 szklanki mąki, 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia, 1/2 łyżeczki soli, 3/4 szklanki miękkiego masła niesolonego, 1 szklanka cukru 1 duże jajo, 1/2 łyżeczki wanilii
masa kokosowa: 2 szklanki wiórków kokosowych (plus do obtoczenia), 4 łyżki cukru pudru, 1/4 łyżeczki ekstraktu migdałowego
Miksuję wiórki kokosowe w blenderze na miałko, dodając cukier puder i ekstrakt migdałowy. Mieszam mąkę, proszek do pieczenia i sól w misce. Ubijam masło i cukier na puszystą, gładką masę. Wbijam jajko i wanilię. Zmniejszam obroty miksera i dodaję po łyżce mąkę, miksując do czasu połączenia się składników. Dodaję przygotowaną masę kokosową i dokładnie mieszam. Schładzam w lodówce. Piekarnik nagrzewam do 190 stopni. Z ciasta formuję kulki o średnicy 3 cm, obtaczam w dodatkowych wiórkach. Układam na blasze wyłożonej papierem do pieczenia. Piekę na złoty kolor, przez około 12 do 15 minut. /cytuję za kwestią smaku
kokosowe ciasteczka na pociechę
ciasto maślane: 2 szklanki mąki, 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia, 1/2 łyżeczki soli, 3/4 szklanki miękkiego masła niesolonego, 1 szklanka cukru 1 duże jajo, 1/2 łyżeczki wanilii
masa kokosowa: 2 szklanki wiórków kokosowych (plus do obtoczenia), 4 łyżki cukru pudru, 1/4 łyżeczki ekstraktu migdałowego
Miksuję wiórki kokosowe w blenderze na miałko, dodając cukier puder i ekstrakt migdałowy. Mieszam mąkę, proszek do pieczenia i sól w misce. Ubijam masło i cukier na puszystą, gładką masę. Wbijam jajko i wanilię. Zmniejszam obroty miksera i dodaję po łyżce mąkę, miksując do czasu połączenia się składników. Dodaję przygotowaną masę kokosową i dokładnie mieszam. Schładzam w lodówce. Piekarnik nagrzewam do 190 stopni. Z ciasta formuję kulki o średnicy 3 cm, obtaczam w dodatkowych wiórkach. Układam na blasze wyłożonej papierem do pieczenia. Piekę na złoty kolor, przez około 12 do 15 minut. /cytuję za kwestią smaku
asiejko, smuteczków tylko takich, które przyniosą radość Ci życzę! Z takimi ładnymi ciasteczkami nie może być inaczej...
OdpowiedzUsuńP.S. Też chce leżeć na moście...
jakie pychotki:))) wykorzystam ten przepis-trzeba się rozwijać;)
OdpowiedzUsuńuściski!
J.
ps. śliczny ten kubek!
spokojnie..po burzy wychodzi słońce:) zawsze!
OdpowiedzUsuńewelajna, tak.. te które później przynoszą radośc są potrzebne. inne nie.
OdpowiedzUsuńdotblogg, kubek ulubiony. a ciasteczka polecam, bo pyszne są jeśli się lubi kokosowe.
lubię liczyć sekundy między błyskami, ale tylko jeśli jestem obok Niego. lubię ciasteczka kokosowe:)
OdpowiedzUsuńChwila odprężenia przy malutkim ciastku;) i ulubionej kawie,bez zmartwień i pośpiechu,choć na moment!
OdpowiedzUsuńDuś, ja też lubię tylko wtedy. bo wtedy jest bezpiecznie.
OdpowiedzUsuńMonisia, takie momenty są najprzyjemniejsze.. prawda?
ładny kubek .. taki inny.. a i ciastko smaczne..
OdpowiedzUsuńAle narobiłaś mi smaku na ciasteczka!!! mi się marzą takie orzechowe... choć kokos tez lubię bardzo.
OdpowiedzUsuńWiewióra, podsunęłaś mi pomysł, by następnym razem zamiast kokosów dodac duuużo orzechów!:-)
OdpowiedzUsuńnic tylko zrobić takie ciasta, zaszyć się w domu, nic nie robić tylko oglądać album wakacyjny ;)
OdpowiedzUsuńAle piekne zdjecia! :) uwielbiam takie ciasteczka maczach w cieplym kubku harbaty :)
OdpowiedzUsuńBuz ;*
Kochana jakie cuda przepyszne u ciebie :) Ja właśnie tęsknię do takich ciastek do maczania w kawie bądź herbacie... przydadzą się na jesienne słotne dni :)
OdpowiedzUsuńO tak, takie ciasteczka są stanowczo do lubienia!:)
OdpowiedzUsuńJa też w czasie liczę sekundy pomiędzy błyskawicą, a grzmotem. To już mój taki nawyk od dzieciństwa. Przecudne te ciasteczka. ;)
OdpowiedzUsuńmniam , chętnie wypróbuję ten przepis ! zapraszam :)
OdpowiedzUsuńŚliczniutkie te ciasteczka.. Coś na niepogodę, smutek, zmęczenie.. ;)
OdpowiedzUsuńwypady rowerowe spodobały mi się chyba najbardziej ;) ciasteczka mają cudne pekniecia, widac, jak rosly... pozdrawiam
OdpowiedzUsuńapetyczne!
OdpowiedzUsuńAsiaAp, właśnie..(:
OdpowiedzUsuńAnuszka, dzisiaj czuję taki właśnie jesienny dzień. deszczowy i szarobury.
Dla mnie spacery po miastach i te ciastka do torebki :)
OdpowiedzUsuńCiastko maczane w kawie ;) Przypomniałaś mi włoskie Cantuccini.
OdpowiedzUsuńnie mogę przestać się uśmiechać na myśl o kubku pysznej kawy i tych ciasteczkach!
OdpowiedzUsuńboskie ciasteczka... i jeszcze bardziej boska bransoletka :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam zapach kawy i ciastek pieczonych w piekarniku...zwłaszcza takich,które moża szybko zrobić i tak samo szybko skonsumować :))
OdpowiedzUsuńBardzo apetycznie wyglądają!
Pozdrawiam gorąco.
czasem się marzy takie błogie lenistwo, spokojnie usiąść, zrobić sobie kawę i pobawić się przy niej jedzeniem... maczać, skubać, jeść okruszkami ;)
OdpowiedzUsuńEwa, jeszcze nigdy nie upiekłam cantuccini.. ale jadłam te włoskie i teraz mam wielką ochotę na takie chrupanie i maczanie w herbacie.
OdpowiedzUsuńOla, lubię te cztery słowa ostatnie(:
U ciebie zawsze takie pyszne słodkości. fantastycznie wyglądają te ciasteczka :D
OdpowiedzUsuńMam kiepski humor, przydałoby się takie ciastko jak nic... Na razie zostaje kawa
OdpowiedzUsuńkikimora, na smutki i na kiepski humor.. chciałabym móc podzielic się takim ciastkiem i kubkiem ciepłej kawy.
OdpowiedzUsuńWyglądają pysznie i na pewno tak smakują. Pomoczyłabym sobie, tyle że w herbacie. :)
OdpowiedzUsuńciasteczka do maczania w herbacie jak znalazł na jesień:) uwielbiam ten kubeczek :D
OdpowiedzUsuńA wrecz do kochania;)
OdpowiedzUsuńPyszne ciasteczka!
OdpowiedzUsuńKubek jeszcze bardziej!
Pyszne ciastka + ciepła kawa.
OdpowiedzUsuńI czego chcieć więcej?
Idealny duet na zimne i smutne dni.
Uwielbiam maczać ciastka, ale w herbacie czy kakao. Czasem niektórzy dziwnie się ma to patrzą. Pozdawiam
OdpowiedzUsuńUwielbiam Twoje ciasta.
OdpowiedzUsuńA te do maczania w kawie,mmmmmmmmm...
Ale smakowicie wyglądające ciasteczka. Jako kawoholik - lubię! ;)
OdpowiedzUsuńTroszkę się boję kokosowych po ostatnim doświadczeniu z pewnymi szwedzkimi. :)
OdpowiedzUsuńJa też dzisiaj będę ciasteczkować ;) Tak do herbaty :)
OdpowiedzUsuńJak tu nie lubic takiego ciasteczka...? Dawno nie jadlam kokosowych, zabieram jedno do popoludniowej kawki :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam cieplutko!
:*
zmefiroczka, no to będzie słodko!:-)
OdpowiedzUsuńnat., bierz, bierz! ja się bardzo chętnie podzielę!
No ba! :)
OdpowiedzUsuńzjeść ciastko - to moje dewiza na wszelkie smuty.
OdpowiedzUsuńKiedyś jak ciasteczko- to maczane w herbacie. Dlatego ja już je polubiłam ;-)
OdpowiedzUsuńKokosowe ciasteczka są wspaniałe. Wszystkie.
OdpowiedzUsuńOdrobina słońca i egzotyki w pierwsze jesienne, deszczowe wieczory ;-)
Cudny ten kubek, nawiasem mówiąc!
Dawno nie robilam ciasteczek a te az sie do mnie usmiechaja:)
OdpowiedzUsuńJestem pod wrażeniem Twoich fotografii. A ciasteczka bardzo smakowite :)
OdpowiedzUsuńCiasteczka są super... :)
OdpowiedzUsuńWspaniałe ciasteczka i zdjecia cudowne :) .
OdpowiedzUsuńI to leżenie na moście też:)
Sciskam:*
Bardzo lubię Twoje pisanie .... czytam już któryś raz z rzędu i za każdym razem odkrywam coś innego między wierszami .... a ciastka ... są zapewne pyszne ale nie mogę ich upiec bo bym je wszystkie zjadła a sama już powoli wyglądam jak one:(
OdpowiedzUsuńpozdrowienia,
oo jaa.. są cudowne, chcę jedno :D
OdpowiedzUsuńOj uwielbiam takie wspomnienia... i ciastka :-)
OdpowiedzUsuńmniam.... jakie pyszne ciacha a jaki kubas ... dziś jesiennie , nostalgicznie, romantycznie, deszczowo .. pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńMuszę koniecznie upiec, bo dzisiaj zobaczyłam deficyt w słodkościach w domu! :)
OdpowiedzUsuńCiasteczkowa Mistrzyni z Ciebie ...kolejne urocze ciacha:) pozdrawiam ciepło
OdpowiedzUsuńjeden z moich ulubionych blogów! co za klimat! :)
OdpowiedzUsuńjuż sam tytuł bardzo smakowity
OdpowiedzUsuńuwielbiam czytać Twoje wpisy
A bransoletka? Jaka wdzieczna! :)))
OdpowiedzUsuńPycha!!!! Super ciasteczka:)
OdpowiedzUsuńŚliczny kubeczek:)A ciasteczka zawsze złagodzą wszelkie smutki:)
OdpowiedzUsuńOooo matko.One muszą być pyszne.Uwielbiam właśnie takie ciasteczka które można gdzieś zamoczyć :)
OdpowiedzUsuńLubię sobie coś podziubciać do dobrej kawy, a takie ciasteczka sprawdzą się znakomicie w tej roli. :)
OdpowiedzUsuńPyszne są takie ciasteczka maczane w kawie, czasami maczam też w kakao.
OdpowiedzUsuńTakie łasykutki poprawią nastrój niejednemu smutasowi :)
Asiejko..zycze Ci zeby Twoje smutki zmienily sie w radosci..usmiechnij sie:)
OdpowiedzUsuńLeżenie na moście... ja miałam swoją rozgrzaną asfaltową nawierzchnię. Było, minęło, oby do przyszłych wakacji. Będzie czas, by się mniej spieszyć....
OdpowiedzUsuńZamarzyło mi się takie ciasteczko do kawy z mlekiem.
Bardzo fajne ciasteczka :)
OdpowiedzUsuńChętnie spróbuję.
Ciastko do maczania w kawie jak najbardziej do mnie przemawia Asiu! Lubie takie male 'kawowe' slodkosci :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Kokos? jestem na tak:)
OdpowiedzUsuńMNIEJ SPIESZYĆ (no, chyba, że się spieszyć do kubka z kawą i ciacha) :))
OdpowiedzUsuńTakie ciasteczka to coś dla mnie, wyglądają przepysznie ....
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko :)
Uwielbiam maczać ciastka w kawie...:-)
OdpowiedzUsuńTak trzeba się nam wszystkim mniej spieszyć, by mieć czas po prostu pożyć..
OdpowiedzUsuń"Namaczanki" pomagają.. :)
Asiejka <3 ;)
OdpowiedzUsuńlubię ciacha kokosowe, mniam.
jak zwykle się zakochuję w każdym Twoim słowie. I piękny kubeczek. I tych ciastek na lepszy humor chętnie bym spróbowała.
OdpowiedzUsuńŚciskam
Monika
www.bentopopolsku.blogspot.com
Gdyby tylko można było tak łatwo przejść od martwienia się do spokoju i od spieszenia do chwili zapomnienia i wolności...
OdpowiedzUsuńMaczanie ciacha w kawie to dla mnie niemalże rytuał! Musi być specjalne ciacho i pyszna kawa :) U ciebie ciacho wyglądają jak milion dolarów więc maczałabym ile wlezie ;)
PS> A co to za dwa ukochane miasta ? ;)
Pychotka, uwielbiam wszystko co kokosowe;)
OdpowiedzUsuńAsiu po burzy zawsze przychodzi słońce. Pamiętaj :*
OdpowiedzUsuńTakie zwyczajne a takie urocze :)
OdpowiedzUsuńJa liczę sekundy między błyskami a grzmotem, podobno to odległość w km do miejsca uderzenia piEruna ;);).
OdpowiedzUsuńUwielbiam maczać ciastka w kawie, herbacie i każdym innym gorącym napitku... jak grzaniec chociażby! ;>
zakochałam się w kubasie;)
OdpowiedzUsuńI to jest sposób na jesienne przesilenie.
OdpowiedzUsuńKawa i coś w kawie:)))
Pysznie tu! A zdjęcia mają taki fajny nostalgiczny charakter.. Gratuluje!
OdpowiedzUsuń