to był dzień pełen zimna i deszczu. i taki, że tylko super kawa mogła nas uratować. i kawałek pysznego ciasta, bo wiadomo, że nic tak nie poprawi humoru jak cukier. ale tak naprawdę to każdy pretekst był dobry żeby wreszcie odwiedzić to gdyńskie Black and White Coffee. przez tą szarość i słońce, które rzuciło focha, tupnęło nóżką i schowało się za chmurami, to zdjęcia wyszły też szarobure, ale to również jeden z powodów dla których znów trzeba wrócić i zrobić ładniejsze.
zbierałam się dwa lata żeby wreszcie tam pójść, mimo że gdy kawiarnia powstała, to miałam do niej kilka kroków mieszkając po drugiej stronie ulicy. dosłownie! no ale teraz to już mogę tylko żałować tych niewypitych filiżanek kawy i niezjedzonych kawałków sernika. och jak ja żałuję! bo pysznie jest bardzo i z takim klimatem, którego nie da się nie pokochać. zresztą Basia i Leszek, czyli para właścicieli uwiedli mnie swoją osobowością już na wirtualnym instagramowym profilu i tak czarują do dziś - codziennie rano wrzucając zdjęcie słodkiej witryny i opowiadając o kawach. a znają się na nich jak mało kto. i tej szczerości, tego optymizmu i pasji, która chyba przy okazji stała się ich pracą nie da się nie pokochać. brawo! stworzyliście miejsce, do którego chce się wracać, bez niepotrzebnego nadęcia, wielkiego metrażu i cen z kosmosu. ja już szukam pretekstu żeby wrócić, na przykład jakby tak jutro spadł deszcz albo poziom cukru...
zbierałam się dwa lata żeby wreszcie tam pójść, mimo że gdy kawiarnia powstała, to miałam do niej kilka kroków mieszkając po drugiej stronie ulicy. dosłownie! no ale teraz to już mogę tylko żałować tych niewypitych filiżanek kawy i niezjedzonych kawałków sernika. och jak ja żałuję! bo pysznie jest bardzo i z takim klimatem, którego nie da się nie pokochać. zresztą Basia i Leszek, czyli para właścicieli uwiedli mnie swoją osobowością już na wirtualnym instagramowym profilu i tak czarują do dziś - codziennie rano wrzucając zdjęcie słodkiej witryny i opowiadając o kawach. a znają się na nich jak mało kto. i tej szczerości, tego optymizmu i pasji, która chyba przy okazji stała się ich pracą nie da się nie pokochać. brawo! stworzyliście miejsce, do którego chce się wracać, bez niepotrzebnego nadęcia, wielkiego metrażu i cen z kosmosu. ja już szukam pretekstu żeby wrócić, na przykład jakby tak jutro spadł deszcz albo poziom cukru...