niedziele (jeśli nie trzeba o poranku wstać do pracy) mają swoje przywileje. nieprzyzwoicie długie przesiadywanie w piżamie z książką, leniwie długie śniadania. albo rześkie poranne spacery z psem nad staw. nowy numer wysokich obcasów z kiosku pod blokiem, najlepsze na świecie figi i dyniowe plany na obiad. czas płynie jakoś wolniej.
takie niedziele lubię najbardziej <3
OdpowiedzUsuńZa to właśnie kocham niedziele!
OdpowiedzUsuńpięknie ujęta niedziela : ) szkoda ze teraz książkę zamieniam na komputer :(
OdpowiedzUsuńA u mnie bezy cynamonowe z prezentowanej książki. Pozostało zrobić zdjęcia i na bloga.
OdpowiedzUsuń:-)
A.
Zamierzam przygotować podobny zestaw na najbliższą niedzielę :)
OdpowiedzUsuńświetny wpis i blog! Obserwuję oczywiście!
OdpowiedzUsuńDzięki takim postom nabieram nowej energii na weekend i chyba skoczę po jakąś gazetkę ;)
Pozdrawiam i życzę miłej soboty !
cieszę się.
UsuńDynie! Sezon dyniowy! Mmmmm...
OdpowiedzUsuń